W pogoni za czasem
Obserwowałem w ciszy, ślepo
Jak obcość rośnie wewnątrz mnie
Indywidualna i oddalona od dnia
Ulatującej, szlachetnej młodości.W pogoni za czasem, poprzez puste przestworza
Niekończących się godzin
Żyjąc dla przyszłości…
Obserwowałem w ciszy, ślepo
Jak obcość rośnie wewnątrz mnie
Indywidualna i oddalona od dnia
Ulatującej, szlachetnej młodości.W pogoni za czasem, poprzez puste przestworza
Niekończących się godzin
Żyjąc dla przyszłości…
Tak bardzo chciałem to powiedzieć
Lecz żadne słowa tego nie wyrażą
Uczucia były silne
A ja byłem jeszcze słabyWięc byliśmy tam ponownie
Tragicznie i absurdalnie
Dusząc się przy każdym wierszu
I każdym ostatnim słowieKilka stron ze starego pamiętnika
Zakurzona półka, nieprzeczytana historia
Wszystkie te słowa i wspomnienia
Czy wśród was jest ktoś, kto pozostał dla mnie?Nie!
Tam, skąd pochodzę, domy są niczyje
Porośnięte poskręcanymi gałęziami
Podskórne korzenie wychodzą przez złamaną kość
Kurz i szkło… oraz duchy domuPukanie do drzwi w domu niczyim
Puste pokoje i znikające cienie
W dole korytarzy błądzą wyblakłe wspomnienia
Ramię w ramię z duchami domuKolejna nowa perspektywa
Znajome sceny z dzieciństwa przemykają
Palce rysują kolorowe linie
Do innej drogi, innego przeznaczenia
Spójrz na ciemną drogę, która znajduje się na wprost
Oświetloną przez wspomnienia, które poznałeś
Teraz duchy zaczynają podążać
Niech to wszystko wróci do ciebieGoń tę chwilę
By nasze oczy widziały gwiazdy
Ona umyka, tuż pomiędzy palcamiGoń tę chwilę
Choć zapomniana, zostaje ujawniona
Raz jeszcze, te cienie pozostaną w tyle
Spojrzałeś oczyma
Pod zaciemnionym niebem
Twój świat wciąż stoi w miejscuNikt nie zdoła zabrać twojej duszy
Należy do ciebie
Lecz twa niewinność zniknęła, zniknęła…Nie ustępuj, nie poddawaj się!
Przestań nieść tę białą flagę
Nie ustępuj, podnieś się!
Powstań i pogrzeb swoją białą flagę
Wyznałeś wiele spraw
Lecz wyznałeś je samotnie
Nieobecność człowieka niesie
Do domu nurtujące pytaniaNoce są długie, zamieniają się w dni
A sen nie jest przyjacielem
Głosy, mimo iż dźwięczne
Słyszysz tylko w swoich myślach
I nie zacząłeś walczyć
Co powoli odciska swoje piętno
Brzemię małych spraw
Nigdy nie sprawi, że będziesz kompletnyRozumiem ten strach, przyzwyczaiłeś się do niego
Tak jak do pustych obietnic
Gdy nadejdzie nasz czas, wtedy to się skończy
Wtedy to się skończy, skończy…
Czekamy na dni
Godziny, których nie można zastąpić
Tę oddalającą się chwilęNikt nie jest winien
Choć budynki wciąż stoją,
Ich puste sale zatapiają się
A ja
Czasami jedno zdjęcie
Może sprawić, że cały świat blaknie
Nigdy nie będziesz taki sam
Nigdy nie będziesz taki samChociaż nieme słowa zostały odczytane
Mile wciąż je dzielą
Nigdy nie będziesz taki sam
Nigdy nie będziesz taki sam
Zobacz, co jest do zobaczenia
Widok z dachów jest ten sam
Wydaje się, że nie ma końca
A światła poniżej palą się chłodnoMyśli o przeszłości ustępują
Wszystkie znikną w historii
A teraz rozpoczął się deszcz
Wszystko wydaje się słuszne
Kolory pogrążają się w nocy
I wtedy oczy się otwierają
Rzeka szeroka, ocean głęboki
Z jej kochającymi oczami
Z jej otwartymi ramionami
Schronienie w nocy
Gdy zasypiamy
Kojący głos śpiewa
Rzeka szeroka, ocean głęboki